Psychologia Psychotroniczna.
Wej¶cie w przepa¶æ – Tajemnica medytacji
Medytacja nie jest hindusk± metod±, nie jest to tylko technika. Nie mo¿na siê jej nauczyæ. Jest to wzrastanie, wzrastanie totalno¶ci twojego ¿ycia, z totalno¶ci twojego ¿ycia. Medytacja nie jest czym¶, co mo¿na dodaæ do ciebie takiego, jakim jeste¶. Mo¿e ona do ciebie przyj¶æ tylko poprzez pewn± zasadnicz± przemianê, mutacjê. Jest to rozkwit, wzrastanie. Wzrastanie zawsze jest z totalno¶ci, nie jest to co¶ dodawanego. Ku medytacji musisz wzrastaæ.
To totalne wzrastanie osobowo¶ci trzeba w³a¶ciwie poj±æ. Bez tego mo¿esz graæ sam ze sob± w gierki, mo¿esz zaj±æ siê sztuczkami umys³u. A tyle jest tych sztuczek! Mog± ciê one nie tylko og³upiæ – nie tylko nic nie zyskasz, ale w dos³ownym sensie poniesiesz szkody. Samo to nastawienie, ¿e w medytacji jest jaka¶ sztuczka, rozumienie medytacji kategoriami metody, jest z gruntu b³êdne. A gdy zaczynasz bawiæ siê sztuczkami umys³u, umys³ jako taki zaczyna siê degenerowaæ.
Umys³ taki, jaki jest, nie jest medytacyjny. Zanim medytacja bêdzie mog³a nast±piæ, umys³ w swej totalno¶ci musi siê zmieniæ. Czym jest wiêc umys³ taki, jaki teraz istnieje? Jak dzia³a?
Umys³ zawsze werbalizuje. Mo¿esz znaæ s³owa, mo¿esz znaæ jêzyk, mo¿esz znaæ strukturê koncepcyjn± my¶lenia, ale nie jest to my¶leniem. Wrêcz przeciwnie, jest to ucieczk± od my¶lenia. Widzisz kwiat i werbalizujesz, widzisz cz³owieka id±cego ulic± i to werbalizujesz. Umys³ potrafi zamieniæ w s³owa ka¿de egzystencjalne zdarzenie. Wtedy s³owa staj± siê barier±, wiêzieniem. To nieustaj±ce zamienianie zdarzen w s³owa, egzystencji w s³owa, jest przeszkod± dla umys³u medytacyjnego.
Zatem pierwszym wymogiem umys³u medytacyjnego jest byæ ¶wiadomym tego nieustaj±cego werbalizowania i móc to zatrzymaæ. Tylko patrz na zdarzenia, nie werbalizuj. B±d¼ ¶wiadomy ich obecno¶ci, ale nie zamieniaj ich w s³owa. Niech zdarzenia bêd±, bez jêzyka; niech ludzie bêd±, bez jêzyka; niech sytuacje bêd±, bez jêzyka. Nie jest to niemo¿liwe – jest to naturalne. To ta sytuacja, która istnieje obecnie, jest sztuczna, ale tak siê do niej przyzwyczaili¶my, sta³a siê ona taka mechaniczna, ¿e nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, ¿e ci±gle przemieniamy doznania w s³owa.
Jest wschód s³oñca. Nie zdajesz sobie sprawy z tej przestrzeni miêdzy widzeniem go i werbalizowaniem. Widzisz s³oñce, czujesz je, i natychmiast to werbalizujesz. Przestrzen miêdzy widzeniem i werbalizowaniem zostaje zatracona. Trzeba zdawaæ sobie sprawê z tego, ¿e wschód s³oñca to nie s³owo. Jest to pewien fakt, pewna obecno¶æ. Umys³ automatycznie zamienia doznania w s³owa. Te s³owa wchodz± potem miêdzy ciebie i doznanie.
Medytacja oznacza ¿ycie bez s³ów, ¿ycie nie-jêzykowe. Czasem dzieje siê to spontanicznie. Gdy jeste¶ zakochany, odczuwana jest obecno¶æ, nie jêzyk. Zawsze, gdy dwoje zakochanych staje siê sobie bliskimi, wchodz± w milczenie. Rzecz nie w tym, ¿e nie ma nic do wyra¿ania. Wrêcz przeciwnie – tego, co mo¿na wyraziæ, jest tyle, ¿e a¿ siê przelewa. Ale nigdy nie ma s³ów – nie mo¿e byæ. Przychodz± tylko wtedy, gdy mi³o¶æ odesz³a.
Je¶li dwoje zakochanych nigdy nie milczy, ukazuje to fakt, ¿e mi³o¶æ umar³a. Teraz tê dziurê zape³niaj± s³owami. Gdy mi³o¶æ ¿yje, nie ma s³ów, bo samo istnienie mi³o¶ci jest takie nape³niaj±ce, takie przenikaj±ce, ¿e pokonana jest bariera jêzyka i s³ów. I zwykle pokonywana jest ona tylko w mi³o¶ci.
Medytacja jest kulminacj± mi³o¶ci, mi³o¶ci nie do jednej osoby, ale do egzystencji w jej totalno¶ci. Dla mnie medytacja jest ¿yw± relacj± z totalno¶ci± otaczaj±cej ciê egzystencji. Je¿eli w ka¿dej sytuacji mo¿esz byæ w mi³o¶ci, jeste¶ w medytacji.
I nie jest to sztuczka umys³u. Nie jest to metoda na uciszenie umys³u. Potrzeba raczej g³êbokiego zrozumienia mechanizmu umys³u. Gdy zrozumiesz swój mechaniczny nawyk werbalizowania, zamieniania egzystencji w s³owa, tworzy siê pewna przestrzen. Przychodzi spontanicznie. Przychodzi w ¶lad za zrozumieniem, jak cieñ. Rzeczywistym problemem nie jest to, jak byæ w medytacji, ale poznanie dlaczego nie jeste¶ w medytacji. Sam proces medytacji jest negatywny. Nie jest dodaniem czego¶ do ciebie -jest negacj± czego¶, co ju¿ zosta³o do ciebie dodane.
Spo³eczeñstwo nie mo¿e istnieæ bez jêzyka, potrzebuje jêzyka. A egzystencja go nie potrzebuje. Nie mówiê, by¶ istnia³ bez jêzyka. Bêdziesz musia³ go u¿ywaæ. Ale musisz umieæ w³±czaæ i wy³±czaæ mechanizm werbalizowania. Kiedy jeste¶ elementem spo³eczenstwa, mechanizm jêzyka jest potrzebny, a kiedy jeste¶ sam z egzystencj±, musisz umieæ go wy³±czyæ. Je¿eli nie potrafisz go wy³±czyæ, trwa i trwa i nie potrafisz go zatrzymaæ – stajesz siê jego niewolnikiem. Umys³ ma byæ narzêdziem, nie panem.
Gdy umys³ jest panem, istnieje stan nie-medytacji. Gdy to ty jeste¶ panem, gdy twoja ¶wiadomo¶æ jest panem, jest stan medytacji. Medytacja oznacza wiêc stawanie siê panem mechanizmu umys³u.
Umys³ i jêzykowe funkcjonowanie umys³u nie s± kulminacj±. Ty jeste¶ ponad tym, egzystencja jest ponad tym. Ponad lingwistyk± jest ¶wiadomo¶æ, ponad lingwistyk± jest egzystencja. Gdy ¶wiadomo¶æ i egzystencja s± jedno¶ci±, s± w komunii. Ta komunia to medytacja.
Jêzyk trzeba porzuciæ. Nie mówiê, ¿e masz go t³umiæ czy eliminowaæ. Mam na my¶li to tylko, ¿e nie mo¿e to byæ dla ciebie nawyk dwadzie¶cia cztery godziny na dobê. Gdy spacerujesz, potrzebujesz poruszaæ nogami. Ale gdy poruszaj± siê one wtedy, gdy siedzisz, jeste¶ szalony. Musisz umieæ je wy³±czyæ. Tak samo gdy 2 nikim nie rozmawiasz, nie mo¿e byæ jêzyka. Jest on technik± s³u¿±c± porozumieniu. Gdy nikomu nic nie przekazujesz, nie powinno go byæ.
Je¶li zdo³asz tego dokonaæ, mo¿esz wzrastaæ i medytacji. Medytacja to proces wzrastania, a nie technika. technika jest zawsze martwa, mo¿na j± wiêc do ciebie dodaæ ale proces jest zawsze ¿ywy. Wzrasta, rozwija siê.
Jêzyk jest potrzebny, ale nie wolno ci±gle w nim pozostawaæ. Musz± byæ chwile, kiedy nie ma werbalizowania, kiedy po prostu istniejesz. Nie chodzi o wegetowanie. Jest ¶wiadomo¶æ. I jest ona ostrzejsza, ¿ywsza, bo jêzyk j± stêpia. Jêzyk musi byæ powtarzalny, dlatego tworzy znudzenie. Im wa¿niejszy jest dla ciebie jêzyk, tym bardziej bêdziesz znudzony.
Egzystencja nigdy siê nie powtarza. Ka¿da ró¿a jest now± ró¿±, ca³kowicie now±. Nigdy dot±d jej nie by³o i nigdy ju¿ jej nie bêdzie. A gdy nazywamy j± ró¿±, s³owo ró¿a jest powtórzeniem. Zawsze by³o, zawsze bêdzie. To co nowe, zabi³e¶ starym s³owem.
Egzystencja zawsze jest m³oda, a jêzyk zawsze jest stary. Poprzez jêzyk uciekasz egzystencji, uciekasz ¿yciu, gdy¿ jêzyk jest martwy. Im jeste¶ bardziej zaanga¿owany w jêzyk, tym bardziej ciê on umartwia. Cz³owiek wyuczony jest zupe³nie martwy, gdy¿ jest tylko jêzykiem, s³owami.
Sartre nazwa³ swoj± autobiografiê “S³owa". ¯yjemy w s³owach. To znaczy – nie ¿yjemy. W koñcu jest tylko seria nagromadzonych s³ów i nic wiêcej. S³owa s± jak zdjêcia. Widzisz co¶ ¿ywego i robisz temu zdjêcie. Zdjêcie jest martwe. I potem robisz album z martwych zdjêæ. Cz³owiek, który nie ¿y³ w medytacji, jest jak martwy album. S± w nim tylko obrazy s³owne, tylko wspomnienia. Nic nie zosta³o prze¿yte – wszystko zosta³o jedynie zwerbalizowane.
Medytacja oznacza ¿ycie totalnie, a ¿yæ totalnie mo¿na tylko wtedy, gdy jeste¶ w ciszy. Przez bycie w ciszy nie rozumiem nie¶wiadomo¶ci. Mo¿esz byæ w ciszy i byæ nie¶wiadomy, ale to nie jest ¿ywa cisza. Umys³ znowu przegapi³.
Mantrami mo¿esz sam siebie hipnotyzowaæ. Samym powtarzaniem jakiego¶ s³owa mo¿esz stworzyæ w umy¶le tyle znudzenia, ¿e umys³ za¶nie. Zapadasz w sen, zapadasz w nie¶wiadomo¶æ. Je¿eli stale bêdziesz nuci³ Ram Ram Ram, umys³ za¶nie. Wtedy nie bêdzie bariery jêzyka, ale ty jeste¶ nie¶wiadomy.
Medytacja oznacza, ¿e jêzyka nie mo¿e byæ, a ty musisz byæ ¶wiadomy. Inaczej nie ma po³±czenia z egzystencj±, z wszystkim, co jest. ¯adna mantra nie pomo¿e, ¿adne ¶piewanie nie pomo¿e. Autohipnoza nie jest medytacj±. Wrêcz przeciwnie, bycie w stanie autohipnozy to regresja. Nie jest to wyj¶cie ponad jêzyk, jest to spadniêcie poni¿ej jêzyka.
Porzuæ wiêc wszystkie mantry, porzuæ wszystkie te techniki. Pozwól istnieæ chwilom, gdy nie ma s³ów. Przez mantrê nie zdo³asz pozbyæ siê s³ów, bo sam ten proces wykorzystuje s³owa. Nie mo¿na wyeliminowaæ jêzyka s³owami, jest to niemo¿liwe.
Co wiêc mo¿na zrobiæ? W³a¶ciwie w ogóle nic nie mo¿na zrobiæ, prócz zrozumienia. Wszystko, co mo¿esz zrobiæ, mo¿e przyj¶æ tylko z tego, czym jeste¶. Jeste¶ w zamieszaniu, nie jeste¶ w medytacji, twój umys³ nie jest w ciszy, wiêc wszystko, co z ciebie wyjdzie, stworzy tylko wiêcej zamieszania. Jedyne, co mo¿na teraz uczyniæ, to zacz±æ byæ ¶wiadomym dzia³ania umys³u. Tylko tyle: po prostu b±d¼ uwa¿ny. Uwa¿no¶æ nie ma nic wspólnego ze s³owami. Jest to akt egzystencjalny, nie akt mentalny.
Pierwsz± rzecz± jest wiêc bycie w uwa¿no¶ci. B±d¼ uwa¿ny swych procesów mentalnych, funkcjonowania swego umys³u. Gdy stajesz siê ¶wiadomy funkcjonowania umys³u, nie jeste¶ umys³em. Sama uwa¿no¶æ znaczy, ¿e jeste¶ poza – z dala, ¶wiadek. A im jeste¶ uwa¿niejszy, tym ³atwiej mo¿esz dostrzec przestrzenie miêdzy doznaniem i s³owami. Te przestrzenie istniej±, ale ty jeste¶ tak nie¶wiadomy, ¿e ich nie widzisz.
Miêdzy dwoma s³owami zawsze jest pewna przestrzen – jakkolwiek niezauwa¿alna, jakkolwiek ma³a. Gdyby by³o inaczej, te dwa s³owa nie mog³yby byæ dwoma s³owami, sta³yby siê jednym. W muzyce miêdzy dwoma nutami zawsze jest pewna przestrzen, cisza. Dwa s³owa, albo dwie nuty, nie mog± byæ dwoma je¶li nie ma miêdzy nimi przerwy. Zawsze jest tam cisza, ale trzeba byæ naprawdê uwa¿nym, naprawdê pe³nym uwagi, aby to odczuæ.
Im jeste¶ uwa¿niejszy, tym wolniejszy jest umys³. Zawsze jest to powi±zane. Im mniej ¶wiadomo¶ci, tym szybszy umys³: im jeste¶ bardziej ¶wiadomy, tym proces umys³u jest wolniejszy. Kiedy jeste¶ bardziej ¶wiadomy umys³u, umys³ zwalnia i przestrzenie miêdzy my¶lami poszerzaj± siê. Wtedy mo¿esz je zobaczyæ.
Przypomina to film. Gdy projektor biegnie w zwolnionym tempie, widzisz przerwy. Gdy podnoszê rêkê, jest to zdjêcie z³o¿one z tysi±ca czê¶ci. Ka¿da czê¶æ to pojedyncze ujêcie. Gdy te tysi±ce pojedynczych ujêæ przechodz± ci przed oczami tak szybko, ¿e nie widzisz przerw, widzisz wznosz±c± siê rêkê jako pewien proces. Ale w zwolnionym tempie te przerwy mo¿na zobaczyæ.
Umys³ jest jak film. S± w nim przerwy. Im jeste¶ uwa¿niejszy wobec swego umys³u, tym lepiej bêdziesz je widzia³. Przypomina to rysunek gestaltowski, rysunek zawieraj±cy równocze¶nie dwa oddzielne obrazy. Mo¿na widzieæ jeden albo mo¿na widzieæ drugi, a obu naraz nie mo¿na widzieæ. Mo¿e to byæ rysunek staruszki, i zarazem mo¿e to byæ rysunek m³odej dziewczyny. Skupiony na jednym, drugiego nie bêdziesz widzia³; a gdy jeste¶ skupiony na drugim, zginie pierwszy. Nawet wtedy, gdy dobrze wiesz, ¿e widzia³e¶ oba rysunki, nie mo¿esz zobaczyæ ich równocze¶nie.
Tak samo jest z umys³em. Gdy widzisz s³owa, nie mo¿esz zobaczyæ przerw, a gdy widzisz przerwy, nie mo¿esz zobaczyæ s³ów. Po ka¿dym s³owie jest przerwa i po ka¿dej przerwie jest s³owo, ale nie mo¿esz widzieæ na raz jednego i drugiego. Je¿eli jeste¶ skupiony na przerwach, s³owa bêd± zatracone i zostaniesz wrzucony w medytacjê.
¦wiadomo¶æ skupiona tylko na s³owach, jest nie-medytacyjna, a ¶wiadomo¶æ skupiona tylko na przerwach, jest medytacyjna. Gdy stajesz siê ¶wiadomy przerw, s³owa zawsze s± zatracone. Obserwuj±c uwa¿nie, nie znajdziesz s³ów, znajdziesz tylko przerwê.
Mo¿na odczuæ ró¿nicê miêdzy dwoma s³owami, ale nie mo¿na odczuæ ró¿nicy miêdzy dwoma przerwami. S³owa s± zawsze mnogie, a przerwa jest zawsze pojedyncza: jedna przerwa. Zlewaj± siê ze sob± i staj± siê jednym. Medytacja to skupienie siê na przerwie. Wtedy zmienia siê ca³y gestalt.
Inna rzecz, któr± trzeba zrozumieæ. Gdy patrzysz na rysunek z gestaltu i twoja koncentracja jest skupiona na staruszce, nie zdo³asz zobaczyæ drugiego obrazu. A je¶li bêdziesz d³u¿ej koncentrowa³ siê na staruszce, je¶li dalej bêdziesz siê na niej koncentrowa³, je¶li staniesz siê totalnie jej uwa¿ny, przyjdzie chwila, gdy skupienie zmieni siê i nagle staruszka zniknie i bêdzie ten drugi obraz.
Dlaczego tak jest? Dzieje siê tak, gdy¿ umys³ nie mo¿e przez d³u¿szy czas byæ ci±gle w skupieniu. Musi siê zmieniaæ albo za– 'nie. S± to jedyne dwie mo¿liwo¶ci. Je¶li bêdziesz koncentrowa³ siê na jednym, umys³ za¶nie. Nie mo¿e pozostawaæ w bezruchu, iest ¿ywym procesem. Je¶li pozwolisz mu na znudzenie, za¶nie, aby uciec od zastoju twojego skupienia. Wtedy mo¿e ¿yæ dalej, w snach.
To jest medytacja w stylu Maharishi Mahesha Yogi. Jest pe³na spokoju, od¶wie¿a, mo¿e pomóc zdrowiu fizycznemu i równowadze psychicznej, ale nie jest medytacj±. To samo mo¿na zrobiæ autohipnoz±. Hinduskie s³owo mantra oznacza sugestiê, nic wiêcej. Branie tego za medytacjê to powa¿ny b³±d. To nie jest medytacja. A je¿eli my¶lisz o tym jako o medytacji, nie bêdziesz szuka³ prawdziwej medytacji. To jest rzeczywista szkoda czyniona przez takie praktyki i propaguj±cych je ludzi. Jest to tylko psychologiczne narkotyzowanie siê.
Nie u¿ywaj wiêc mantry do wypchniêcia s³ów ze swej drogi. Po prostu stañ siê ¶wiadomy s³ów, a skupienie twojego umys³u automatycznie zmieni siê na przerwy.
Je¶li uto¿samisz siê ze s³owami, bêdziesz skaka³ z jednego s³owa na inne i przegapisz przerwê. Inne s³owo to co¶ nowego, na czym mo¿na siê skupiæ. Umys³ stale siê zmienia, zmienia siê skupienie. A gdy nie uto¿samisz siê ze s³owami, jeste¶ tylko ¶wiadkiem, z dala, tylko obserwuj±cym s³owa id±ce korowodem, zmieni siê ca³e skupienie i staniesz siê ¶wiadomy przerwy. Przypomina to sytuacjê, gdy jeste¶ na ulicy i obserwujesz id±cych ludzi. Jedna osoba przesz³a, druga jeszcze nie nadesz³a. Jest przerwa, ulica jest pusta. Je¶li bêdziesz obserwowa³, poznasz tê przerwê.
A gdy poznasz tê przerwê, jeste¶ w niej – wskoczy³e¶ w ni±. To otch³añ – daje taki spokój, stwarza tak± ¶wiadomo¶æ. Bycie w tej przerwie to medytacja, jest to przemiana. Teraz jêzyk nie jest potrzebny, porzucisz go. Jest to ¶wiadome porzucenie. Jeste¶ ¶wiadomy ciszy, nieskoñczonej ciszy. Jeste¶ jej czê¶ci± – jednym z ni±. Nie jeste¶ ¶wiadomy tej otch³ani jako czego¶ innego, jeste¶ ¶wiadomy otch³ani jako siebie. Wiesz, ale teraz jeste¶ tym wiedzeniem. Obserwujesz tê przerwê, ale teraz obserwuj±cy jest tym, co jest obserwowane.
Wobec s³ów i my¶li, jeste¶ ¶wiadkiem, oddzielnym – s³owa s± czym¶ odrêbnym. Gdy nie ma s³ów, jeste¶ przerw±; nadal jeste¶ ¶wiadomy, ¿e jeste¶. Miêdzy tob± i przerw±, miêdzy ¶wiadomo¶ci± i egzystencj±, nie ma bariery. Teraz jeste¶ w sytuacji egzystencjalnej. Oto medytacja – bycie jednym z egzystencj±, bycie w niej totalnie i nadal bycie ¶wiadomym. Jest to zaprzeczenie, jest to paradoks. Pozna³e¶ teraz sytuacjê, w której jeste¶ ¶wiadomy, a zarazem jeste¶ z ni± jednym.
Zwykle, gdy jeste¶my czego¶ ¶wiadomi, to co¶ staje siê czym¶ odrêbnym. Je¶li z czym¶ siê uto¿samiamy, nie jest to co¶ odrêbnego, wtedy nie jest to co¶ innego – ale wówczas nie jeste¶my ¶wiadomi, tak jak w z³o¶ci, w seksie. Jednym stajemy siê tylko wtedy, gdy jeste¶my nie¶wiadomi.
Seks przyci±ga tak bardzo, bo w seksie na chwilê stajesz siê jednym. Ale w tej chwili jeste¶ nie¶wiadomy. Szukasz nie¶wiadomo¶ci, bo szukasz jedno¶ci. Ale im bardziej jej szukasz, tym bardziej stajesz siê ¶wiadomy. Wtedy nie bêdziesz odczuwa³ b³ogo¶ci seksu, poniewa¿ ta b³ogo¶æ pochodzi³a z nie¶wiadomo¶ci.
Mog³e¶ staæ siê nie¶wiadomy w tej chwili namiêtno¶ci. Twoja ¶wiadomo¶æ opad³a. Na jedn± chwilê by³e¶ w otch³ani – ale nie¶wiadomy. A im bardziej jej szukasz, tym bardziej jest gubiona. W koñcu przychodzi chwila, gdy jeste¶ w seksie i moment nie¶wiadomo¶ci ju¿ nie nastêpuje. Otch³añ zosta³a zatracona, b³ogo¶æ zosta³a zatracona. Wtedy taki akt staje siê g³upi. Jest tylko mechanicznym roz³adowaniem siê, nie ma tu nic duchowego.
Znamy tylko nie¶wiadom± jedno¶æ, nigdy nie zaznali¶my jedno¶ci ¶wiadomej. Medytacja jest jedno¶ci± ¶wiadom±. To drugi biegun seksualno¶ci. Seks to jeden biegun, nie¶wiadoma jedno¶æ; medytacja to drugi biegun, ¶wiadoma jedno¶æ. Seks to najni¿szy punkt jedno¶ci, a medytacja to szczyt, najwy¿szy szczyt jedno¶ci. Ta ró¿nica jest ró¿nic± ¶wiadomo¶ci.
Umys³ zachodni my¶li teraz o medytacji, gdy¿ zatracony zosta³ urok seksu. Zawsze, gdy spo³eczeñstwo staje siê nie-t³umi±ce wobec seksualno¶ci, przyjdzie medytacja, gdy¿ seks nie hamowany zabija urok i romantyzm seksu, zabija jego duchow± stronê. Tyle jest seksu, ale nie mo¿na d³u¿ej byæ w nim nie¶wiadomym.
Spo³eczeñstwo st³umione seksualnie mo¿e pozostaæ seksualne, ale spo³eczeñstwo nie-t³umi±ce, bez zahamowañ, nie mo¿e pozostaæ zawsze w seksualno¶ci. Musi ona zostaæ przekroczona. Je¶li wiêc spo³eczeñstwo jest seksualne, nast±pi medytacja. Dla mnie spo³eczeñstwo wolne seksualnie jest pierwszym krokiem ku szukaniu, zg³êbianiu.
Ale, to jasne, poszukiwanie jest, mo¿na je wiêc wyzyskiwaæ. Wschód je wyzyskuje. Guru mo¿na dostarczyæ na zamówienie, mo¿na ich eksportowaæ. I s± oni eksportowani. Ale od tych guru mo¿na nauczyæ siê tylko sztuczek. Zrozumienie przychodzi z ¿ycia, z prze¿ywania. Nie mo¿na go daæ, przekazaæ.
Nie mogê daæ ci mojego zrozumienia. Mogê o nim mówiæ, ale nie mogê ci go daæ. Musisz je znale¼æ. Musisz wej¶æ w ¿ycie. Musisz b³±dziæ, musisz doznaæ pora¿ek, musisz doznaæ wielu frustracji. A do medytacji dojdziesz tylko poprzez niepowodzenia, b³êdy, frustracje, tylko przez spotkanie z rzeczywistym ¿yciem. Dlatego mówiê, ¿e jest to wzrastanie. Co¶ mo¿na zrozumieæ, ale zrozumienie przychodz±ce przez innego cz³owieka nie mo¿e byæ niczym wiêcej jak zrozumieniem intelektualnym. Dlatego Krishnamurti wymaga niemo¿liwego. Mówi: “Nie pojmuj mnie intelektualnie." Ale od kogo¶ innego prócz zrozumienia intelektualnego nic nie mo¿e przyj¶æ. Dlatego wysi³ek Krishnamurtiego jest absurdalny. To, co mówi, jest autentyczne, ale gdy wymaga od s³uchaj±cego wiêcej ni¿ zrozumienia intelektualnego, jest to niemo¿liwe. Od kogo¶ innego nic wiêcej nie mo¿e przyj¶æ, nic wiêcej nie mo¿na przekazaæ. Ale zrozumienie intelektualne mo¿e wystarczyæ. Je¶li zdo³asz zrozumieæ intelektualnie to, co mówiê, mo¿esz zrozumieæ to, co nie zosta³o powiedziane. Mo¿esz te¿ zrozumieæ przerwy: to, czego nie mówiê, czego nie jestem w stanie powiedzieæ. Pierwsze zrozumienie musi byæ intelektualne, bo intelekt to drzwi. Nigdy nie mo¿e to byæ duchowe. Duchowo¶æ to ¶wi±tynia wewnêtrzna.
Mogê komunikowaæ siê z tob± tylko intelektualnie. Je¿eli naprawdê zdo³asz to zrozumieæ, odczujesz to, co nie by³o powiedziane. Nie mogê porozumiewaæ siê bez s³ów, ale gdy u¿ywam s³ów, u¿ywam i ciszy. Musisz byæ ¶wiadom jednego i drugiego. Je¶li rozumiane s± tylko s³owa, jest to porozumienie; a je¶li zdo³asz byæ ¶wiadomy tak¿e przerw, wtedy jest po³±czenie.
Trzeba od czego¶ zacz±æ. Ka¿dy pocz±tek jest fa³szywy, ale trzeba zacz±æ. Przez to fa³szywe, przez szukanie po omacku, odnajdziesz drzwi. Kto my¶li, ¿e zacznie dopiero wtedy, gdy bêdzie w³a¶ciwy pocz±tek, w ogóle nie zacznie. Nawet fa³szywy krok to krok we w³a¶ciwym kierunku, bo jest on krokiem, pocz±tkiem. Zaczynasz i¶æ po omacku w ciemno¶ci i – b³±dz±c po omacku -znajdujesz drzwi.
Dlatego mówiê, by¶ by³ ¶wiadomy procesu jêzykowego, procesu s³ów, i szuka³ ¶wiadomo¶ci przerw, pauz. Bêd± chwile, gdy z twej strony nie bêdzie ¿adnego ¶wiadomego starania i staniesz siê ¶wiadomy tych przerw. Jest to spotkanie z tym, co boskie, spotkanie z tym, co egzystencjalne. Zawsze, gdy jest to spotkanie, nie uciekaj od niego. B±d¼ z nim. Pocz±tkowo wywo³uje to lêk, musi tak byæ. Zawsze, gdy jest spotkanie z nieznanym, powstaje lêk, bo dla nas to, co nieznane, jest ¶mierci±. Zawsze, gdy jest przerwa, poczujesz, ¿e zbli¿a siê ¶mieræ. B±d¼ wtedy martwy! Po prostu b±d¼ w tym – w tej przerwie umrzyj zupe³nie. I nast±pi zmartwychwstanie. Umieraj±c ¶mierci± w ciszy, ¿ycie zmartwychwstaje. Po raz pierwszy jeste¶ ¿ywy, naprawdê ¿ywy.
Dla mnie medytacja jest wiêc nie metod±, a procesem, medytacja nie jest technik±, a rozumieniem. Nie mo¿na jej nauczyæ, mo¿na j± jedynie wskazaæ. Nie mo¿esz siê o niej dowiedzieæ, bo ¿adna informacja nie jest tu informacj±. Pochodzi z zewn±trz -a medytacja przybywa z twych w³asnych wewnêtrznych g³êbi.
Poszukuj wiêc, b±d¼ poszukuj±cym i nie b±d¼ uczniem. Wtedy nie bêdziesz uczniem jakiego¶ guru, a uczniem ¿ycia w jego totalno¶ci. Wtedy nie bêdziesz uczy³ siê tylko s³ów. Duchowe uczenie siê nie mo¿e przyj¶æ ze s³ów, ale z przerw, ciszy, które stale ciê otaczaj±. S± nawet w t³umie, na rynku, na bazarze. Szukaj tych ciszy, szukaj tych przerw wewn±trz i na zewn±trz – i pewnego dnia stwierdzisz, ¿e jeste¶ w medytacji.
Medytacja do ciebie przychodzi. Zawsze sama przychodzi, nie mo¿na jej przyprowadziæ. Ale trzeba jej szukaæ, bo tylko wtedy, gdy jej szukasz, jeste¶ na ni± otwarty, wra¿liwy. Jeste¶ dla niej gospodarzem. Medytacja to go¶æ. Mo¿esz j± zaprosiæ i czekaæ na ni±. Przychodzi do Buddy, przychodzi do Jezusa, przychodzi do ka¿dego, kto jest gotowy, kto jest otwarty i szuka.
I nie ucz siê z czego¶, bo omami± ciê sztuczki. Umys³ zawsze szuka czego¶ ³atwiejszego. Staje siê to ¼ród³em wykorzystywania. Pojawiaj± siê wtedy guru i bycie guru staje siê stanem i ¿ycie duchowe zostaje zatrute.
Najbardziej niebezpieczny jest ten, kto wykorzystuje potrzebê duchowo¶ci. Je¶li kto¶ obrabuje ciê z bogactwa, nie jest to powa¿ne, je¶li kto¶ ciê zawiedzie, nie jest to powa¿ne, ale je¶li kto¶ ciê zwodzi i zabija, czy tylko opó¼nia potrzebê d±¿enia do medytacji, bosko¶ci, ekstazy, grzech jest wielki i niewybaczalny.
A tak jest. B±d¼ wiêc tego ¶wiadom i nikogo nie pytaj: Co to jest medytacja? Jak mam medytowaæ? Zamiast tego pytaj jakie s± zahamowania, jakie s± przeszkody. Pytaj czemu nie jeste¶my stale w medytacji, gdzie zosta³o zatrzymane wzrastanie, gdzie zostali¶my okaleczeni. I nie szukaj guru, bo guru okaleczaj±. Ka¿dy, kto daje gotow± receptê, nie jest przyjacielem, ale wrogiem.
B³±d¼ w ciemno¶ci. Nic innego nie mo¿na zrobiæ. Samo b³±dzenie stanie siê zrozumieniem, które uwolni ciê od ciemno¶ci. Jezus rzek³: “Prawda jest wolno¶ci±." Zrozum tê wolno¶æ. Prawda zawsze przychodzi po zrozumieniu. Nie jest czym¶, co spotykasz, jest czym¶, w co wzrastasz. Poszukuj wiêc zrozumienia, bo im bardziej jeste¶ rozumiej±cy, tym bli¿ej jeste¶ prawdy. I w pewnej nieznanej, nieoczekiwanej, nie daj±cej siê przewidzieæ chwili, gdy to zrozumienie siêga szczytu, jeste¶ w otch³ani. Nie ma ciê ju¿, a jest medytacja.
Gdy ju¿ nie ma ciebie, jeste¶ w medytacji. Medytacja nie jest powiêkszeniem ciebie, jest zawsze czym¶ ponad tob±. Gdy jeste¶ w otch³ani, jest medytacja. Wtedy nie ma ego, wtedy nie ma ciebie. Wtedy jest istnienie. To religie rozumiej± przez Boga -najwy¿sze istnienie. Jest to istota wszystkich religii, wszystkich poszukiwañ, ale nie mo¿na tego nigdzie znale¼æ w postaci gotowej. Uwa¿aj wiêc na ka¿dego, kto tak twierdzi.
B³±d¼ po omacku i nie obawiaj siê niepowodzenia. Przyznaj siê do b³êdów, ale nie pope³niaj ponownie tych samych b³êdów.
Jeden raz to do¶æ, wystarczy. Cz³owiekowi, który stale b³±dzi w poszukiwaniu prawdy, zawsze jest wybaczone. Jest to obietnica z samych g³êbin egzystencji.
Offline